Tomasz Miller Tomasz Miller
3540
BLOG

Marsz opierzonych lemingów

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 18

 

Od kilku dni można przeczytać i usłyszeć wiele na temat dzisiejszego marszu organizowanego przez Gazetę Wyborczą i radiową Trójkę, a wspieranego przez Bronisława Komorowskiego. Według organizatorów akcja „Orzeł może” ma na celu rozprawienie się ze stereotypem Polaka pesymisty, malkontenta,nadętego smutasa, który ma wszystkim za złe i innym zazdrości. Organizatorzy już na wstępie mówią też, że jest to akcja całkowicie apolityczna.
Dziwi mnie ta deklaracja apolityczności. Od samego mówienia że woda jest gorąca woda się nie podgrzewa, więc śmieszy to silenie się na apolityczność w obliczu zaangażowania w happening Bronisława Komorowskiego, a także, a może przede wszystkim Gazety Wyborczej, którą ciężko podejrzewać o apolityczność.
Akcja, jeszcze zanim na dobre się rozpoczęła już wywołała dyskusję w kwestii sprofanowania godła narodowego. Jak inaczej bowiem możemy nazwać czekoladowe coś co przypomina raczej jakiegoś ptaka hodowlanego na drób niż symbol Polski? Jak inaczej nazwać orła, który swoim prawym skrzydłem robi znak oznaczający, że wszystko jest OK? Gdy Radio Wnet opublikowało grafikę ośmieszającą organizatorów to środowisko związane z Gazetą Wyborczą ustami swojego prawnika uznało działania radia za bezprawne. Pan prawnik nie widział jednak niczego złego w happeningu „Orzeł może”.
Przejdźmy jednak do sedna sprawy. Akcja według organizatorów ma skutkować przemianę Polaków ze smutny na wesołych, z pesymistów na optymistów. Ja pójdę dalej, według mnie chodzi bardziej o to byśmy nie szukali w codziennym życiu tego co nam przysparza smutku a żyli tylko tymi pozytywnymi sprawami. Brzmi pięknie prawda? Ale co się za tym kryje? Kilka lat temu czytałem książkę Grahama Mastertona pt: „Strach”. W tej książce autor opisywał przykłady ludzi, którzy nie czuli w ogóle strachu i w związku z tymi nie widzieli niczego złego chociażby we wchodzeniu pod koła rozpędzonej ciężarówki. Podobny problem może mieć człowiek, który nie będzie dostrzegał żadnych złych wiadomości tylko żył tymi dobrymi. Zobaczy np. reklamę nowej działalności Marcina P. obiecującą duże zyski w krótkim czasie i wpłaci tam oszczędności całego życia. Jeśli ma jakąś firmę budowlaną może np. zgłosić się do jakiegoś przetargu na budowę drogi, czy stadionu i nie przejmować się tym że nikt mu za jego pracę nie zapłaci. Tacy ludzie zostali już jakiś czas temu nazwani … lemingami. W świadomości ludzi, którzy w dzisiejszym marszu nie uczestniczyli leming to człowiek,który bezkrytycznie wierzy w to, co usłyszy w telewizji, albo przeczyta w Internecie i przyjmuje to wszystko bez żadnego zastanowienia. Nie od dziś wiadomo, że takimi lemingami łatwo jest manipulować i że obecna władza nie musi się wcale wysilać by być przez tych uśmiechniętych obywateli akceptowana. Przecież każdy kto umie samodzielnie myśleć, interpretować fakty nie musi być jakimś geniuszem by widzieć że działania obecnej władzy zmierzają do katastrofy. Rząd zamiast walczyć z bezrobociem, z kryzysem to walczy z rodzinami, czego przykład podał dziś portal pch24.pl. Można było przeczytać, że zabrano matce dziecko, bo chciała ona je przykryć w szpitalu własnym kocykiem. Lemingami doskonałymi możemy nazwać takie osoby, którym koalicja PO-PSL dała mocno we znaki, ale oni i tak popierają jedynie słuszną partię.
Mimo wszystko, korzystając z tego, że przebywałem niedaleko miejsca, w którym rozpoczynał się dzisiejszy marsz przeszedłem się by zobaczyć z czego tak cieszą się nasi rodacy. Cieszyli się z różowych kartek zrzucanych z wojskowego helikoptera, z różowych okularów słonecznych, które zakładali mimo pochmurnej aury, a także z różowych balonów. Mimo trwającego długiego weekendu i wielkiej kampanii medialnej tłumów nie było. Na moje oko uczestników marszu mogło być może 2000. Już niebawem w Warszawie odbędzie się Marsz dla Życia i Rodziny, w którym na pewno weźmie udział dużo więcej osób, co ważne bez takiej kampanii reklamowej i zapewne bez wsparcia apolitycznego Bronisława Komorowskiego.
Właśnie ta frekwencja na dzisiejszym marszu, może paradoksalnie wpływać optymistycznie na nas, którzy z ideą tego happeningu absolutnie się nie utożsamiamy. Skoro w Warszawie mamy tylko 2000 lemingów to może nie jest jeszcze z Polską tak źle…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka